poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Patologia afery wokół maratończyka

Hej!

Upały są kosmiczne więc nie ma mowy o żadnej sportowo-psiej aktywności. Sezon ogórkowy. Kiedy zakładałem bloga planowałem piać głównie o sobie / o nas i naszych zwierzakach. Jednak nie będę na siłę milczał jeśli czuję że mam coś do powiedzenia. A wobec tego tematu ciężko pozostać obojętnym.

Co się wydarzyło?
Pan Piotr Kuryło, znany biegacz, człowiek cieszący się dobrą opinią(wg. mediów) w 40. stopniowym upale przywiązuje ciężarną 14. letnią suczkę do bramy schroniska. Którą rok wcześniej zresztą adoptował. Całe zajście dokumentuje monitoring, a materiały trafiają do sieci, gdzie cała sprawa nabiera rozgłosu. 

Po dokładny opis całego zdarzenia zapraszam np. tutaj Newsweek lub tutaj Mikropsy

Moja ocena sytuacji?

Sytuacja przedstawia się dramatycznie. Z jednej strony pół-debil robi krzywdę biednemu zwierzęciu. Najpierw adoptuje, później porzuca nie dość że szczenną to jeszcze w koszmarnym upale. Później gdy zostaje nakryty na swojej głupocie i braku ludzkich odruchów to dodatkowo wyciera sobie mordę religią co mnie personalnie bardzo razi bo nie chcę żeby również moja wiara katolicka była zawłaszczana przez takich przygłupów do ich prywatnych wojenek. Jednym słowem biegacz, o którym usłyszałem tylko dzięki tej sprawie(jako że biegam co najwyżej do autobusu, a mediów mainstreamowych nie śledzę zbyt uważnie), otrzymuje karnego kutasa za całokształt swojego zachowania. Natomiast to nie on i jego zachowanie jest największym złem w tej całej historii.

W mojej opinii materiały z tego zajścia nigdy nie powinny zostać upublicznione i Sonieczkowo właśnie posłało w cholerę lata pracy innych ludzi nad tym żeby psy trafiały do schronisk zamiast do lasu, rzeki albo martwe do płytkiego dołu.

Dlaczego? Robiąc taką aferę odstraszamy od instytucji schroniska każdego kto chciałby zostawić w nim zwierzę. Myśląc racjonalnie jeśli ktoś kto chce się pozbyć zwierzęcia będzie miał świadomość że jest nagrywany i że zaraz ktoś zrobi z niego potwora w sieci bo np. odda zaniedbane zwierze, pojedzie do lasu gdzie kamer nie ma. Ludzie oddający czworonogi do schronisk z gruntu narażeni są na ostracyzm społeczny taki jak np. matki oddające swoje dzieci. Nigdy to nie jest łatwa decyzja i należy podejmować wszystkie możliwe środki żeby zachęcać ludzi żeby te psy jednak trafiały do schronisk, a nie lądowały bezpańskie, okaleczone lub martwe.

Podsumowanie

W imię czyjegoś fałszywego poczucia sprawiedliwości i nieskończonej głupoty jednej i drugiej strony, ucierpią w przyszłości zwierzęta o które wszyscy tak bardzo się troszczą.

piątek, 22 maja 2015

Plany na jesień, motywacja

Dzisiejsza notka powstała trochę z braku bieżących spraw które mógłbym opisać, a trochę dlatego że trzeba sobie w życiu stawiać jakieś "punkty odniesienia"(nie lubię sformułowania "cele"). Przynajmniej ja tak mam że ciężko mi się funkcjonuje jak nie mam jakiegoś wytyczonego planu. Oczywiście życie je skutecznie weryfikuje, no cóż - wtedy trzeba być na tyle elastycznym żeby być wstanie się do niego dostosować. A jak to się ma do zwierzaków/sportu?

Póki co ma się to zupełnie nijak. Dlatego pora żeby to zmienić! Do tej pory trochę goniłem w piętkę, jeździliśmy od sasa-do-lasa(a do lasu to już na pewno, hehe), jakoś tak bardziej żeby rozruszać zastane kości. Z czasem zrobiło się naprawdę nudnawo - w końcu ile można jeździć po prostych leśnych duktach w tę i nazad.

Nic tak nie motywuje do regularnego treningu jak zawody. Nie chodzi tu o wynik, ani o jakąś chorą rywalizację. Po prostu świadomość że przyjdzie czas kiedy będzie można sprawdzić swoje umiejętności daje dużo większą motywację i zapał do pracy, nadaje sens temu wszystkiemu. Współzawodnictwo to świetna sprawa i można też nawiązać nowe znajomości. Stwierdziłem że czas spróbować. Popytałem wśród znajomych, oni nie bardzo się orientowali, ale dali mi kontakt do Michała Nersa, napisałem. Nie dość że okazał się być bardzo sympatycznym facetem i dał namiary na 3 wczesnojesienne zawody to jeszcze dorzucił garść cennych porad odnośnie samego trenowania i diety(dla psa naturalnie, bo ja cały czas na redukcji hehe).

Tak więc moi drodzy kalendarz na jesień wygląda następująco:

1. Koniec września(w ubiegłym roku był to 28.09), Łódź, Las Łagiewnicki - Zawody organizowane przez Klub Sportowy Alaska; słyszałem od koleżanki która wystartowała że to świetna impreza(również jej pierwszy start w życiu), oczywiście w moim wypadku "zawody na wyjeździe" więc mam nadzieję że znajdzie się jakaś dobra dusza która mnie tam zawiezie - oby!

2. Początek października(w ubiegłym roku 10-11.09), Kampinowski Park Krajobrazowy - Zawody organizowane przez Fundacja CZE-NE-KA, organizowane były w ubiegłym roku po raz 25. Impreza typowo piknikowo-rodzinna, tym bardziej chętnie startuje się w zdrowej, ciepłej atmosferze, krótka trasa i najważniejsze - tak naprawdę to start u siebie, więc odchodzi część kosztów.

Mam nadzieję że przynajmniej jedną z imprez uda mi się zaliczyć bez "wtopy". Cel to start sam w sobie, przygotowanie się i dojechanie do mety bez przeszkód. Wynik? Się zobaczy jaki będzie, nie jadę po wynik - jadę dla frajdy i żeby uporządkować sobie i Koli kondycję. Oczywiście może zdarzyć się wpadka losowa, ale na to nikt nic nie poradzi. Spadamy biegać!

Pozdrowienia!
M.

Ps. Winter is Comming, hahaha :D

niedziela, 17 maja 2015

Zrób to sam: Pałąk bezpieczeństwa

Hej!

Zgodnie z obietnicą dzisiaj zajmiemy się konstrukcją pałąka bezpieczeństwa do kierownicy roweru / hulajnogi.

Po co to badziewie? Ano da się jechać bez tego, podobnie jak samochodem da się jeździć bez zapiętych pasów. 

Na pewno znacznie poprawia bezpieczeństwo bo szanse na to że lina wkręci się nam jakimś cudem w przednie koło zostaje zminimalizowana. Mi zamontowanie pałąka dało duży komfort psychiczny podczas jazdy, mogę jechać szybciej, lepiej obserwować trasę bo nie muszę patrzeć na to czy pies nie zwolni i czy lina jest odpowiednio napięta. 

Wiem że część osób nie korzysta bo ich psy zawsze chodzą na 100%, jest to niewygodne i pewnie jeszcze można znaleźć 100 innych powodów "dlaczego nie" ale wszystko rozbija się o sytuacje "awaryjne" bo nawet pies z najtwardszą psychiką i super wyszkolony czasem jest wstanie się czegoś wystraszyć w terenie. 

Pewne jest jedno - jeśli kiedykolwiek macie zamiar wybrać się na zawody w klasie BJ / SC, jest to absolutny wymóg startowy(podobnie jak kask, hehe).

Przechodząc do meritum. Co będzie nam potrzebne?

- Rogi do roweru; tutaj dość istotną sprawą jest to żeby były możliwie proste i krótkie; najlepiej wybrać takie które są zatykane od góry plastikowymi korkami i są puste w środku.

- Połowa hula-hop, lub kawałek plastikowej rurki; ja jestem absolutnym fanem hula-hop po pierwsze przecięcie go na pół daje w zasadzie idealny rozmiar do zamontowania do większości kierownic rowerów górskich; po drugie jest lekkie i elastyczne(a więc odporne na uszkodzenia); po trzecie kosztuje max od 1 do 5 zł w sklepie typu "mydło i powidło" / "wszystko po X zł";

- Taśma typu power-tape; to generalnie jest wynalazek na miarę nagrody Nobla;

1. Hula-hop mocujemy do rogów rowerowych; Jeśli nie macie możliwości wsunięcia hula-hop/rurki do wnętrza rogów to należy rurkę lekko naciąć wzdłuż na długość jaką mają rogi i na nie naciągnąć.




2. Zabezpieczenie mocowania rurki do rogów;

RURKA W ROGACH: Jeśli rurkę udało się wam wsadzić do wnętrza rogów i w środku jest sporo luzu to należy ją tam zaklinować, ja użyłem do tego drewnianych listw, możecie wykorzystać wiele innych materiałów wg. mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby użycie pianki montażowej.

RURKA NA ROGACH: Użyjcie plastikowych spinek zaciąganych, takich jakimi spina się się np. kable, banery reklamowe itp.




3. Sklejamy dokładnie(nie oszczędzajcie na taśmie) rogi i rurkę, wytrzymałą taśmą power-tape; Najlepiej jest owinąć kilka-kilkanaście razy mocno naciągając taśmę. To usztywnia nam konstrukcję i zabezpiecza nasz pałąk na "mur beton";




4. Przykręcamy rogi do roweru; tutaj istotna sprawa - pałąk ma być ustawiony tak żeby lina kiedy jest napięta go nie dotykała - trochę trzeba poregulować na oko w zależności od długości liny, wzrostu psa itd. Aha - line mocujemy do głowy ramy rowerowej, nie do kierownicy.




Mam nadzieję że komuś się przyda, to banalne do zrobienia, ale niektórzy do majsterkowania mają 2 lewe ręce i ja to rozumiem. Kosz wykonania samemu:

Rogi - 18 zł;
Power-tape - 10 zł;
Hula-hop - 2 zł;

To daje szaloną kwotę 30 zł; więc pozostałe 40 zł(liczę z przesyłką) które zaoszczędzicie na pałąku z rowerlandu możecie przepić, przelać na schronisko, albo odłożyć do skarpetki na czarną godzinę jak jeden z czołowych polityków.

Ps. Tak wiem że fotografie robione kartoflem, ale niestety wszystkie inne aparaty były niedostępne i musiałem cyknąć telefonem;

Macie pomysł na kolejny post? Piszcie w komentarzach!

poniedziałek, 11 maja 2015

Reaktywacja

Zawsze przychodzi taki moment w życiu kiedy zwalniam i decyduję że czas przewartościować pewne sprawy. Od kilku tygodni zastanawiałem się nad tym żeby reaktywować bloga. Miałem dużo wątpliwości. Czy to zasadne? Czy ktoś będzie to czytał? Czy znowu nie zostawię tego w cholerę na ponad rok?

Dzisiaj czekając na wyniki wyborów ruszyliśmy się trochę z psami, Ania z Psotą pobiegły przodem, ja i Kola goniliśmy je rowerem. Wróciliśmy do domu, wyniki. "Nasz" kandydat, Kukiz - 20%, nie załapał się na drugą turę. Szkoda. Ale wynik dobry. Pomyślałem wtedy że niezależnie od tego jaki byłby jego wynik to liczy się że wystartował.

Więc niezależnie czy ktoś to czyta, czy dam radę utrzymać ten blog "na chodzie" i od wszystkiego innego - piszę to dla siebie, dla nas. Może mój zapał skończy się za miesiąc, albo za tydzień. Może nie odkryję tutaj ameryki, a blog przeczytają tylko 2 osoby. To warto, do póki będzie mi to sprawiało przyjemność. Można wymyślić 100.000 wymówek dlaczego czegoś się nie zrobiło - bo pies rozciął łapę, bo kleszcze, bo za zimno, bo za gorąco, bo staw skokowy, bo sprzęt się psuje, bo robota, przeprowadzka - whatever. I cóż z tego że wszystkie są prawdziwe, jeśli to tylko wymówki. Takie same jakie ma 20 milionów polaków którzy dzisiaj nie poszło na wybory.

To tyle na dzisiaj. W tym tygodniu postaram się przygotować artykuł jak własnoręcznie pałąk do roweru zabezpieczający przed wkręceniem się liny w przednie koło. Wbrew pozorom to bardzo proste - a wiele osób nadal niepotrzebnie kupuje je w rowerlandzie. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do rowerlandu samego w sobie, natomiast głęboko patronuję idei "do it yourown" i uważam że kupowanie(i przepłacanie) za tak prosty patent to grzech lenistwa.

Pozdrawiamy.

M. A. K. i P.